Jeszcze w 2000 r. Łódź znacząco wyprzedzała Kraków pod względem liczby mieszkańców i była drugim największym miastem w Polsce. Obecnie sytuacja przedstawia się już inaczej. Warto jednak pamiętać, że wielu łodzian wyprowadziło się do jednego z mniejszych miast aglomeracji łódzkiej. Wspomniana aglomeracja aktualnie liczy sobie ponad 1 milion mieszkańców. Już w latach 2005 - 2008 na jej terenie powstawało wiele nowych mieszkań i domów. Rynek mieszkań z samej Łodzi wówczas też kusił atrakcyjnymi cenami. Warto o tym wspomnieć w kontekście ważnego tematu, jakim są problemy „frankowych” kredytobiorców. W ramach naszego cyklu artykułów wcześniej sprawdzaliśmy, ilu frankowiczów może mieszkać na terenie aglomeracji warszawskiej, krakowskiej, wrocławskiej, poznańskiej oraz trójmiejskiej. Warto dowiedzieć się, czy aglomeracja łódzka też wyróżnia się dużą liczbą kredytobiorców, którzy mogą skorzystać z pomocy eksperta prawnego (takiego jak np. kancelaria prawna Łódź). Nasza analiza wyjaśnia również, ile przykładowi frankowicze mogą zyskać dzięki korzystnemu wyrokowi sądu.
Jeden na trzydziestu frankowiczów mieszka blisko Łodzi
Nasze poprzednie analizy dotyczące liczby frankowiczów, opierały się na danych Biura Informacji Kredytowej. Trudno żeby było inaczej, skoro wspomniana instytucja jako jedyna prezentuje dokładniejsze statystyki na temat liczby kredytobiorców „frankowych” w poszczególnych częściach Polski. Najnowsze takie informacje pochodzą z przełomu 2017 r. oraz 2018 r. Według szacunków BIK-u, na terenie aglomeracji łódzkiej wówczas mieszkały około 22 000 kredytobiorców posiadających „frankowe” zadłużenie. W tym samym okresie, porównywalne wyniki z innych części kraju kształtowały się na następującym poziomie:
- aglomeracja warszawska - około 157 000 osób
- aglomeracja krakowska - około 39 000 osób
- aglomeracja wrocławska - około 47 000 osób
- aglomeracja poznańska - około 44 000 osób
- aglomeracja trójmiejska - około 64 000 osób
Dane Biura Informacji Kredytowej wskazują również, że na terenie aglomeracji łódzkiej pod koniec 2017 r. mieszkało około 3% rodzimych frankowiczów. Można przypuszczać, że udział takich osób w liczbie kredytobiorców „frankowych” z całego kraju mocno się nie zmienił. Wynik dotyczący Łodzi i okolic wydaje się natomiast stosunkowo niski w porównaniu do liczby ludności tego terenu oraz sytuacji z innych aglomeracji. Mniejsza liczba łódzkich frankowiczów wynika między innymi z faktu, że boom mieszkaniowy w aglomeracji łódzkiej nie osiągnął takiego rozmiaru jak np. na terenie stolicy i okolicznych powiatów. Niskie ceny mieszkań z Łodzi też wpłynęły na liczbę zaciąganych kredytów „frankowych”. Tym niemniej, specjalista taki jak np. dobra kancelaria prawna Łódź lub prawnik dla frankowiczów Łódź nie będzie mógł narzekać na liczbę osób zainteresowanych wytoczeniem powództwa bankowi.
W przypadku mniejszego kredytu zyski też będą spore
Już wspomnieliśmy, że aglomeracja łódzka w czasach pierwszego boomu hipotecznego (lata 2005 - 2008) cechowała się dużo niższym poziomem cen nieruchomości mieszkaniowych niż chociażby aglomeracja warszawska i krakowska. Taka sytuacja w naturalny sposób przełożyła się na wysokość kredytów, które zaciągali łódzcy frankowicze. Nie oznacza to jednak, że w przypadku mniejszego kredytu nie opłaca się pozwać banku i skorzystać z usług kancelarii prawnej (takiej jak kancelaria prawna Łódź). Warto pamiętać, że korzyści kredytobiorcy posiadającego mniejszy kredyt także będą znaczące. W stosunku do wartości zadłużenia, posiadacz mniejszego kredytu zyska tyle samo, co osoba bardziej zadłużona w CHF. Potwierdzeniem powyższej tezy jest przykład obliczeniowy dotyczący singla z Łodzi. Ten klient banku zaciągnął kredyt o wartości 270 000 zł (136 738 CHF) na nowe mieszkanie o powierzchni 40 mkw., które jest położone w dobrej łódzkiej lokalizacji (stąd cena zakupu wyższa od ówczesnej średniej). Wspomniany kredytobiorca podpisał umowę kredytową w lipcu 2008 r. i wybrał okres spłaty wynoszący 25 lat. Zaciągnięty kredyt cechuje się brakiem wkładu własnego i marżą na poziomie 1,65%. Na początku sierpnia 2021 r. posiadacz wspomnianej „hipoteki” miał zadłużenie wynoszące 310 250 zł, a więc wyższe niż początkowa wartość kredytu. Jeżeli w tym czasie zapadłby korzystny dla konsumenta wyrok usuwający wadliwą klauzulę waloryzacyjną, to bank musiałby przeliczyć kredyt na nowo (tak jak zobowiązanie w PLN, ale bez zmiany oprocentowania). W rezultacie zadłużenie spadłoby do 142 888 zł, a klient banku mógłby odzyskać w ramach nadpłaconych rat 137 425 zł i odsetki ustawowe za opóźnienie. Trzecim skutkiem tak zwanego „odfrankowienia” byłby spadek raty z 2182 zł do 1005 zł. Takie wyniki dotyczące stosunkowo małego kredytu, zachęcają do skorzystania z usług specjalisty (np. kancelarii prawnej Łódź).